czwartek, 8 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 1


NOWA SZKOŁA, NOWA KLASA...



       Nadszedł ten dzień... Idę do zupełnie obcego gimnazjum, nie znam tam jeszcze nikogo. Ogólnie nie jestem zbyt towarzyska, wręcz przeciwnie: jestem nieśmiała, więc marne szanse, że się z kimś zakoleguję. Za ładna też nie jestem. Mam czarne włosy sięgające mi do ramion i dość zwyczajne zielone oczy. Nie jestem niesamowicie szczupła. Nie mam zniewalającego spojrzenia. Mój uśmiech nie zachwyca tak, jak to u niektórych. Tak w skrócie: po prostu jestem przeciętna.
 - Nie stój w przejściu! - zgromiła mnie jakaś błękitnooka brunetka i spojrzała na mnie z wyższością. Od razu poczułam, że jej nie lubię To spojrzenie świadczyło o jej surowym i nieprzyjemnym charakterze.
       Nie od razu wróciłam do rzeczywistości, jeszcze chwilę stałam na środku korytarza zmyślona wpatrując się w smukłą postać tej ładnej i wrednej brunetki na przeciwko mnie. Ona jednak nie miała zamiaru czekać, aż łaskawie się przesunę i mnie lekko pchnęła przechodząc. Słyszycie to? Po prostu mnie popchnęła! Co za bezczelność! Może i nawet zwróciłabym jej na to uwagę -może i powinnam- gdybym tylko miała inny charakter. Jednak moja wrodzona nieśmiałość mi na to nie pozwalała. A może to jednak po postu była moja wina, że tak zablokowałam przejście i nie powinnam się teraz czepiać, że mnie pchnęła?
       Nagle rozległ się głośny i przeciągły dźwięk szkolnego dzwonka. Do której sali miałam pójść? Aha, już wiem... Ruszyłam więc pośpiesznie w tamtym kierunku. Weszłam do klasy jako ostatnia, wszyscy -łącznie z nauczycielem- już sobie siedzieli.
 - Co ma znaczyć to spóźnienie? - wybuchnął nauczyciel matmy. Z końca sali dało się słyszeć szepty i śmiech. Kompletnie mnie zamurowało. Dopiero co wchodzę, jestem tu pierwszy raz, muszę oswoić się z otoczeniem, a tu od razu się na mnie drą? Czy to jest w porządku? Nauczyciel podniósł głowę znad dziennika i spojrzał wyczekująco w moim kierunku. Na szczęście już po chwili z jego twarzy zniknęła złość i poirytowanie i rozchmurzył się lekko. - Nowa twarz w tej klasie, hę? No tak, dyrektorka wspominała... - dodał nieco ciszej. - Zajmij miejsce.
       Nauczyciel wskazał mi jedną z ławek w pierwszym rzędzie. Podeszłam tam. Niestety wychodziło na to, że na jednym z krzeseł przy niej siedziała już jakaś ruda dziewczyna i absolutnie nie pozwoliła mi siąść obok.
 - To miejsce jest zajęte. - syknęła groźnie. Wolałam sobie odpuścić tę miejscówkę i poszłam dalej.
      Kolejne wolne miejsce znalazło się obok... tej błękitnookiej brunetki, którą widziałam już na korytarzu! Ja to mam pecha! Czy ona musi być właśnie w tej klasie? Siedziała sobie przed swoimi dwiema koleżaneczkami i ciągle rechotały w trójkę. Najwyraźniej już miały ze mnie polewkę. No nieźle, raczej mnie nie polubią, skoro już się ze mnie śmieją. Cóż, śmiech to zdrowie... A tak w ogóle, to nie obchodzi mnie ich zdanie na mój temat. Wolałam nie ryzykować i nawet nie podeszłam do tej ławki. Jaka szkoda, że  każdej ławce już ktoś siedział, szkoda, nie usiądę sama. Ostatnie z wolnych miejsc jakie sobie wypatrzyłam znalazło się obok... klasowego przystojniaka! Wysoki brunet, te piwne oczy... od razu poczułam, że się w nim na maksa zadurzyłam... Stop! Co ja gadam? Przecież i tak nie mam u niego szans! Nie ma sensu się oszukiwać.
       Podeszłam niepewnie do TEJ ławki. Na krześle, na którym chciałam usiąść leżał plecak chłopaka, jednak postanowiłam spróbować.
 - Cześć... Może mógłbyś... eh... Mogłabym tu... - zaczęłam niepewnie, jednak wszelkie słowa okazały się zbędne.  On po prostu zabrał plecak i lekko odsunął krzesło, dając mi tym sposobem do zrozumienia, że mam usiąść. Przy tym nawet na mnie nie spojrzał, choć... może to i lepiej
       Usiadłam. W tamtej chwili miałam wrażenie, że spełniło się jedno z moich marzeń. Siedzę obok NIEGO! Oj, muszę się uspokoić, przecież miałam sobie nic nie obiecywać. Wiem, że nie mam u niego szans. Moje słowa zdawały się potwierdzać szepty, które dotarły do moich uszu z ławki błękitnookiej oraz tych dwóch blondowłosych koleżaneczek za nią:
 - Ej, ta nowa usiadła obok Maksa... - gorączkowała się jedna z blondynek, zdecydowanie najładniejsza z tej trójki, z pewnością uchodziła za klasową piękność.
 - Spokojnie, Karolina - uspokajały ją dwie pozostałe. - Przecież wiesz, że ona w porównaniu z tobą jest nikim. Ona... nie jest zbyt urodziwa, Maks nawet na nią przecież nie spojrzy.
       Hmm... ma na imię Maks, jak słodko!
       A tak na poważnie... Podsumowując: na maksa zadurzyłam się w Maksie (o, ale mi się ciekawie ułożyło: "...na maksa w Maksie..."), który "nawet na mnie przecież nie spojrzy" a klasowe plotkary obgadują mnie za moimi plecami i wciąż chichotają bez powodu. Reszta klasy po prostu dziwnie na mnie patrzy...
      Pierwszy dzień w nowej klasie uważam za niezbyt udany...

________________________________________
       Może jakieś opinie o pierwszym rozdziale? *_*

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Trochę Wstepu

 Trochę Wstępu

_____________________
Tak na początku, to chciałabym powiedzieć, że jestem Marta i właśnie dopadła mnie wena twórcza ^^. Z tego właśnie powodu będę tu zamieszczać jakieś tam opowiadania pisane na bieżąco... Na razie postanowiłam pisać w formie... tak jakby pamiętnika mojej wymyślonej bohaterki. No to chyba wystarczy na początek, czas już przejść do tego wstępu właściwego, wstępu do pierwszego opowiadania z serii.
_____________________

       Paulina jestem. Od kilku miesięcy noszę zaszczytne miano 15-sto latki... Nie, nie mam rodzeństwa. Ale moi rodzice zawsze dbali o to, aby niczego mi nie brakowało. Chociaż ostatnio...
       Ostatnio wpadli na genialny pomysł! Oczywiście to była ironia. Pomysł był beznadziejny, a mianowicie stwierdzili, że powinniśmy się przeprowadzić... Po prostu znaleźli uroczy domek jakieś 100 km dalej, a oznacza to... że będę musiała zmienić szkołę! Jak oni to sobie wyobrażają? Przecież ja mam tu znajomych, bardzo lubię moją obecną klasę. Znamy się jeszcze od podstawówki! Jak sobie poradzę w nowej szkole? Oczywiście o to się nikt nie martwi! Wystarczy, że tamten domek jest śliczny i dosyć tani, więc ja już nie mam nic do gadania! Zaczynają mnie denerwować te ich bezsensowne pomysły.
       Wyprowadzka czeka mnie już za parę dni, dziś wybrałam się z moją kumpelą do kina. To był nasz ostatni taki wspólny wypad... Od przyszłego poniedziałku zacznę uczęszczać do zupełnie innej szkoły. Możliwe, że już nie zobaczę więcej Moniki (tak nazywa się moja kumpelka). Jeszcze kilka tych durnych dni i wejdę do całkiem obcej sali lekcyjnej, usiądę w ławce obok jakiegoś klasowego kujona albo obok jakiejś wrednej wypacykowanej laluni ślącej słodkie uśmieszki wszystkim chłopakom dookoła. A może ja po prostu przesadzam, co? Może dramatyzuję? Może nie będzie tak źle, jak mi się wydaje? To sie dopiero okaże...
__________________
Taki króciutki wstęp... Co o tym sądzicie?